bluzy

Mój pradziadek Stanisław na zdjęciach sprzed 100 lat ubrany jest w odświętny strój: w garnitur, nienaganną śnieżno-białą koszulę, granatową kamizelkę, z której kieszeni wystaje zegarek zwany „cebulą”. Nigdy nie spotkałem go osobiście. Zmarł zaraz przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej, nie miałem zatem takowej możliwości. Domyślać się mogę najwyżej o czym myślał pozując do tej fotografii.

Jednocześnie z przemianami po wyborach 4 czerwca 89 i bogaceniem się społeczeństwa rodacy postanowili zniwelować opóźnienia spowodowane gospodarką centralnie sterowaną. Proces ten przebiegał i chyba wciąż przebiega wieloma torami. Zaczął się on jeszcze przed 4 czerwca 1989. Stosunkowo najszybciej ten proces następował na poziomie makroekonomicznym. Jak grzyby po deszczu pojawiały się niewielkie firmy i malutkie jednoosobowe interesiki. Po czasie z wielu z nich wyewoluowały firmy giganty.

Jakiś czas temu w tym cudnym kraju - to nie drwina – począł się pomysł realizacji tzw. „Orliki”, tj. boisk ogólnodostępnych w małych miastach powiatowych czy gminach. Początkowo byłem dość sceptyczny temu projektowi. Zapach Gierka podnosić się począł, tak więc rozum mówił „To się nie uda a na pewno będzie bardzo kosztowne” i na zapomniałem o tym temacie.

Prawie każdy chłopiec jakiego znam, największą wagę przywiązuje do tak niepozornego atrybutu jakim są kieszenie. Niby nic wielkiego a jednak istotna sprawa dla niego. W końcu gdzieś trzeba ukryć i w jakiś sposób przenosić swoje największe skarby: sznurki, guziki, kamyki, papierki po zjedzonych cukierkach i w końcu same cukierki. Dlatego też podstawowa zasada podczas wyboru bluz a zwłaszcza bluz chłopięcych to - im więcej kieszeni i im są większej wielkości tym wspanialej. Najlepiej gdy jednocześnie kieszeni jest dużo i są duże. Wówczas jest to rajska bluza chłopięca.